Rock Lea |
Wysłany: Pią 16:36, 07 Wrz 2007 Temat postu: [NARUTO] Deszcz |
|
Deszcz unosił się nad wioską Konoha. Intensywnie padało. Nikt nie wychodził ze swoich, ciepłych domów. Przez ścieżki szła dziewczyna o szarych oczach, w czerwono-żółtym stroju i ciemnobrązowych włosach zaplecionych w warkocz. Na plecach nosiła katanę o nazwie „Łza Ognia”. Na jej twarzy malowało się zamyślenie, udręka i smutek. Chciała płakać, ale nie mogła...Nie umiała. „Nienawidzę deszczu... Wspomnienia wracają razem z nim” myślała. Jej umysł wracał do czasów, gdy była Shiro’im Battosai. Mordowała ludzi z uśmiechem, była najsławniejszym zabójcą w świecie ninja...Nienawidzi siebie za to, co robiła. Deszcz padał coraz mocniej. Za każdym razem, gdy kropla deszczu opadała na nią wracało jedno wspomnienie.
- Nie wytrzymam...- Powiedziała szeptem
- „Ze ścieżki zabójcy nie zejdziesz” – powiedział głos podobny do niej, ale bardziej kobiecy
- Odejdź, odejdź! Jesteś uwięziona i nie przejmiesz znowu mojego ciała. – Powiedziała Lea
- „Przejmę i to już niedługo hahahaha!!” – Zaśmiała się dziewczyna
Pobiegła w stronę pola treningowego najszybciej jak mogła. Chciała zapomnieć o swojej przeszłości, ale ciągle słyszy jej śmiech... Diabelski śmiech. Gdy tam dotarła rozejrzała się dookoła. Po jej lewej stronie stały trzy drewniane pale, które w jednym miejscu brakowało kory. Pamięta jak była mała to razem z Samo i Wolf’em trenowali taijutsu. Na drzewach wokół pola można było zobaczyć ślady po wbitych kunai’ach i shurikenach. Nagle przed nią ukazała się postać, a raczej zjawa...Wyglądała jak ona, tylko, że miała puste, szare oczy i rozpuszczone włosy. Płakała krwią, miała na sobie białe kimono z krótkim dołem, białe zakolanówki, ale wyglądały jakby poszarpane były. Nosiła czerwone japonki na wysokiej platformie. Uśmiechała się w jej kierunku i pokazała palcem:
- Już niedługo będziesz mordować ludzi tak jak dawniej hahaha!! – Oznajmiła Shiro Battosai.
- NIEEEE!!!! – Krzyknęła wyciągając miecz i pędząc w jej kierunku.
Uderzyła ją z całej siły...Zjawa znikneła, ale pojawiła się przed drewnianymi słupami. Lea odwróciła się w kierunku Battosai. Zadała cięcie boczne i pale zostały rozcięte na pół. Jej przeszłość znów znikneła.
- Nie będę już tobą... Nie uda ci się to!! – Wydusiła to z siebie dziewczyna.
Gdy za każdym razem pojawiała się Battosai próbowała w nią uderzyć. Wyglądało jakby walczyła z niewidzialnym przeciwnikiem. Usłyszała coś... To był dziwięk taki jak przy uderzaniu w drzewo. Uspokoiła się i poszła w kierunku sąsiedniego pola. Gdy dotarła do miejsca skąd dochodził hałas, zobaczyła chłopaka w zielonym stroju ćwiczący taijutsu. To był Lee. „Ile on już trenuje?” Pomyślała. Sądząc po wgłębieniu po uderzeniu pięścią w to samo miejsce to ok. 2-3 godzin.
- „On zginie jako pierwszy” – powiedziała Shiro z uśmiechem na twarzy. Stała za Leą.
- Nie... Nie zrobię tego...Wole sama umrzeć niż zrobić krzywdę komukolwiek – wypowiedziała szeptem te słowa szarooka.
Zaczęła powoli się wycofywać w stronę miejsca, na którym wcześniej walczyła ze swoja przeszłością. Potknęła się o wystający korzeń i upadła. Zraniła się w nogę, z której zaczęła kapać krew. W pośpiechu wstała i pobiegła w stronę pola treningowego. „Dlaczego mój ojciec mi to zrobił, dlaczego!” Krzyczała w myślach brązowowłosa. „Dlaczego podzielił moją dusze na dwie osoby!”. Na jednej gałęzi rozdała rękaw żółtej koszulki.
Lee skończył trening. Już chciał iść, gdy pomiędzy drzewami zobaczył kilka kropel krwi. Myślał, że to od ostatniej lekcji, ale krew była świeża. Poszedł w stronę karmazynowego płynu. W Lesie zobaczył kawałek materiału. Sądząc po wysokości umiejscowienia materiału musiało być to od koszulki. Znał tylko jedną osobę noszącą żółtą koszule.
- Lea tutaj była...- Powiedział chłopak sam do siebie
Zmierzał w kierunku pola tam gdzie trenuje zawsze team Onagu.
Lea zaczęła trenować kenjutsu by zająć czymś umysł. Próbowała nie myśleć o tym, co było. Skupiła się na doskonaleniu siebie. Miała rozczochrane włosy, spadła jej gumka i fryzura całkowicie się zniszczyła. Padła na kolana przed kałużą. Zobaczyła siebie w rozpuszczonych włosach. Nagle jej odbicie zmieniło się w odbicie Battosai. Uderzyła pięścią w wodę. Shiro znikła... podniosła głowę i patrzała w szare niebo. Ciągle nie przestawało padać. Wnet poczuła, że coś spływa jej po policzkach. Sprawdziła co to, popatrzała na swoja rękę...To była krew. Przeraziła się tak bardzo, że chciała odebrać sobie życie. Wyciągnęła kunai, chciała go wbić w szyje. Zamknęła oczy i jej ręka ze sztyletem pędziła w stronę szyi. Gdy kunai był tylko kilka centymetrów od skóry, ktoś złapał ją za nadgarstek. Spojrzała w górę i zobaczyła
- Lee? Co ty tutaj robisz? Myślałam, że jeszcze trenujesz... – Powiedziała Lea upuszczając nóż.
- Właśnie skończyłem gdy zobaczyłem krew na trawie przy brzegu lasu. Pokierowałem się w tamtą stronę. Znalazłem też kawałek żółtego materiału. Wtedy już wiedziałem do kogo on należy. – Oznajmił czarnowłosy chłopak z uśmiechem pokazując kawałek rękawka Lei
- Przepraszam...miałam chwile słabości – Rzekła szarooka spuszczając głowę żeby Lee nie zobaczył krwawych łez.
- Twoje łzy...czytałem o zabójcy, który też... – Przerwał młodzieniec. Wiedział, że jeśli mamy cos mówić to dobre rzeczy albo wcale nie mówić. Wolał to przemilczeć.
Lea wstała wzięła katanę i schowała. Powoli się oddalała od czarnowłosego ninja. Spojrzała na ninje, jej oczy robiły się powoli puste.
- Wybacz...w przeszłości byłam Shiro Battosai. Mój ojciec w dniu moich narodzin podzielił moja dusze na dwie osoby. Jedna osoba to byłam ja...taka jaką teraz znasz, a druga...wiesz już teraz. – Oznajmiła dziewczyna.
- Tak...teraz wiem... – Wypowiedział te słowa Lee z lekkim uśmiechem i spokojem.
- Proszę nikomu o tym nie mów... wiedzą o tym tylko moja drużyna i Hokage-sama
- Nie powiem...Obiecuje – Oznajmił z entuzjazmem shinobi pokazując kciuk do góry i swoje śnieżnobiałe zęby.
- Dzięki bardzo... – Rzekła z uśmiechem Lea.
Łzy z krwi zaczęły wysychać, oczy stały się bardziej wyraziste. Deszcz przestawał padać, Przez grube chmury przebijały się promyki Słońca. Dziewczyna związała włosy w kitę.
- Tak zawsze dzieje kiedy pada deszcz. Tym razem nie zdążyłam do domu i proszę co się ze mną działo. Jestem po prostu wolna. Chyba za dużo czekolady zjadłam dzisiaj hehehe – Powiedziała szarooka ze śmiechem.
- Mogę cię wytrenować żebyś była szybsza – Oznajmił Lee – Może jutro?
- Pewnie! Teraz lecę, musze przygotować się do kolejnej misji – Stwierdziła Lea i pobiegła w stronę budynków Konohy.
- Pa! – Krzyknął chłopak i też powoli kierował się w stronę swojego domu.
+5 pkt (skała) |
|