Akatsuki
Uczeń Akademii
Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Konoha-Gakure
|
Wysłany: Pon 19:10, 01 Paź 2007 Temat postu: Pamięć zostaje... |
|
|
Zimowe noce w mieście nie są czarne. Za dużo świateł. Za dużo brudu. Kałuże na sczerniałych płytach chodnikowych i wściekły wiatr jako jedyne przypominają o zmianie pory roku. Jesienna noc miasta ma rude, zardzewiałe niebo i wielokrotne, błękitnawe cienie latarni.
Elektryczna lampa starego typu rzucała pomarańczowy blask na ścianę. Na powyginanej metalowej powierzchni cienie nabierały groteskowych kształtów marionetek. Tu za długie ręce, tam dziwny kształt głowy. Trzy przykurczone sylwetki otaczające czwartą, nieproporcjonalnie wyższą.
Obita blachą ściana rezonowała w rytmie muzyki, dobiegającej z wnętrza budynku. Bawiący się w środku ludzie z trudem słyszeli sami siebie; zatem nikt nie zarejestrował zdławionego okrzyku i uderzenia ciała o beton. Nikt istotny.
Ktoś mi powiedział, że żyjemy tylko po to, żeby pamiętać. I zabijamy, żeby przypomnieć.
Nazwisko i twarz otwierają wiele drzwi. Zwykle frontowych i okazałych, gdzie przepustką staje się pozłacane zaproszenie, wykwintny ubiór i gustowny sposób lekceważenia reszty świata. Przeciętny strój szarego człowieka z paczką pod pachą czyni go niewidzialnym, zwłaszcza, gdy wchodzi wejściem dla służby. Kto to? Nikt istotny. Szary człowiek, ot co.
Nikt go nie zapamięta. Nikt nawet nie przypomni sobie stroju i twarzy.
Śledztwo... Można by pomyśleć, że przy obecnych możliwościach techniki wykrycie mordercy stanie się prostą formalnością. Że cały starannie skonstruowany system wskaże ścieżkę dostępu do wadliwego fragmentu i go usunie. Ale poszukiwany fragment nie należał do systemu. Zabójca nie miał wszczepionego identyfikatora i nie był też zapisany w genetycznej puli, zatem choćby i zostawił po sobie zapis DNA w postaci włosa czy szczątka naskórka, to można byłoby je, co najwyżej zapisać z płonną nadzieją wykorzystania. Pochodzenia kundli się nie rejestruje, prawda? Przecież nie są rasowe. Nie oni.
Cisza. Cisza, która parzy.
Nad światem niósł się gwizd wiatru. Górne piętra wieżowców elity chwiały się bezgłośnie jak choinkowe światełka na wysokich gałęziach; anteny i kable dygotały, dołączając własne, niższe brzęczenie. Wszystko klekotało i podzwaniało starymi odrzwiami. Trzaskały okiennice, kawały blachy i potłuczonego szkła przewalały się po ulicach. Szła zawieja.
Mówiono, że ktoś celowo tak steruje pogodą, by wydawała się całkowicie naturalna - kolejny ukłon genialnej maszyny ewolucji w stronę irracjonalnych ludzkich potrzeb. Ale równie możliwe było, że po pobieżnym zrozumieniu, świat funkcjonuje na tyle, by osadnicy mogli przeżyć, ktoś stracił zainteresowanie klimatem. Albo może po prostu sobie nie radził. Gdy tylko mógł, usuwał wszelkie chaotyczne czynniki ze swoich struktur, wybierając proste, przewidywalne algorytmy. A przecież matematyka chaosu zawsze znajdowała najpełniejsze zastosowanie w modelowaniu klimatu. I społeczeństw.
Pisk. Skrzyp. Pisk, pisk. Skrzyp. Brzdęk. Skrzyp. Skrzyp. Świat rozpada sie w posadach. A my klniemy na czym on stoi i uczymy sie łaciny. Czyli słów znanych jako: Kurwa jego mać. Bo kto potrafi kochać swych katów i miejsce, do którego wcale sie nie wpraszał? Lepiej by było, gdyby świat zniknął i żebyśmy nigdy nie znaleźli tego co nas rani. Złóżmy więc hołd naszemu Panu. Ave...
Post został pochwalony 0 razy
|
|